Piramidy zaliczane są do najbardziej tajemniczych budowli, jakie zbudował człowiek. Wydaje się, że jeszcze nie wszystko do końca wiemy zarówno o ich przeznaczeniu, jak i o ich oddziaływaniu na otoczenie. Pojawiły się głównie w Egipcie, choć znane są pod innymi szerokościami geograficznymi. Z pewnością sensacyjnie zabrzmi wiadomość, że piramidę można odnaleźć w północno-wschodniej Polsce, tuż przy granicy z Rosją.
fot./domena publiczna
Słowo piramida” wywodzi się prawdopodobnie od greckiego
rzeczownika „pyro”, oznaczającego ogień, oraz od słowa „amid”- znajdować się w
centrum. Termin piramida znaczyłby więc według tej interpretacji ogień
znajdujący się w centrum”. Starożytni uważali ogień za uniwersalną energię
wszechświata, siłę która przenika wszelkie formy życia. Stąd też istnieją
hipotezy, iż grobowiec w kształcie piramidy mógł być rozumiany jako metoda
zapewniająca nieśmiertelność. Ze współczesnych badań dotyczących oddziaływania
piramidy dowiadujemy się, że jest ona znakomitym instrumentem do wytwarzania
całej gamy potężnych promieniowań. Ciągle jednak mało wiemy zarówno o
praktycznych możliwościach zastosowania tych promieniowań, jak i ich naturze.
Regenerujące właściwości piramid
Przed z górą 80 laty Francuz Antoine Bovis odkrył podczas
zwiedzania komory grobowej piramidy Cheopsa zjawisko mumifikacji. Ciała
nieżywych myszy nie ulegają w piramidzie rozkładowi, lecz odwodnieniu i
zasuszeniu. Bovis rozpoczął po powrocie z Egiptu serię eksperymentów z modelami
piramidy Cheopsa, które – jak się okazało – mają podobne jak oryginalna
piramida, niezwykłe właściwości mumifikacji oraz regeneracji materii, zarówno
ożywionej, jak i nieożywionej. Bovis wpadł jako pierwszy na pomysł zastosowania
energii piramid w celu wzmocnienia sił witalnych organizmu. Niecodzienne
eksperymenty Bovisa kontynuowali inni badacze francuscy: de Belizal, Chaumery i
Morel. Stwierdzili oni, że prócz piramid podobny rodzaj energii emitują także
niektóre inne struktury geometryczne i znaki symboliczne. Stąd też ten rodzaj
oddziaływania nazwali oni promieniowaniem kształtów.
Grobowiec sprzed 200 lat
Tajemnicze oddziaływanie piramid było z pewnością jednym z
motywów, dla którego zbudowano przed ponad 200 laty na ziemi mazurskiej,
niedaleko Gołdapi, grobowiec mający formę piramidy. Dziś dość trudno go
odnaleźć. Położony w lesie. ok. 250 m od szosy, mało jest widoczny. Nie ma też
o nim żadnej wzmianki w nawet najdokładniejszych przewodnikach po tych
okolicach. Aby dotrzeć do mazurskiej piramidy, trzeba pojechać szosą z Bani
Mazurskich w województwie suwalskim w kierunku Żabina. Piramida znajduje się w
lesie, tuż przed miejscowością Rapa, po prawej stronie szosy. Prowadzi do niej
alejka zarośnięta wysokimi pokrzywami i zielskiem.
Wznoszący się na wysokość ok. 10 m grobowiec w kształcie piramidy wybudowany
został na początku XIX w. przez ówczesnego właściciela tutejszych gruntów,
hrabiego von Farenheid. Budowla jest w złym stanie, porośnięta mchem i
roślinnością, z częściowo zmurszałymi cegłami. Nad wejściem zniszczony metalowy
krzyż. System wentylacyjny zachował się jednak dobrze. Do środka piramidy
wchodzi się przez okno, gdyż główne wejście zostało zamurowane, podobnie jak
trzy okna grobowca. Otwór w oknie zrobili przed laty rabusie.
fot./domena publiczna.
Nie tylko zbezcześcili grobowiec i pootwierali trumny w poszukiwaniu drogocennych rzeczy, ale nawet z jakiegoś makabrycznego powodu pozbawili zwłoki głów. Nikt jakoś do tej pory nie wykazał inicjatywy, aby to miejsce uporządkować.
Egipskie fascynacje
Mazurska piramida ciekawa jest z wielu powodów. Niespotykany kształt monumentalnego grobowca związany jest z zainteresowaniem sztuką, a zapewne i tajemnicami starożytnego Egiptu. Hrabia Fritz von Farenheid był, jak podaje niemiecki periodyk „Heimatbrief”, zagorzałym kolekcjonerem sztuki. W swoim pałacu, którego niewielkie pozostałości znajdują się obecnie po drugiej stronie granicy, na terenie Rosji, posiadał sporą kolekcję rzeźb i obrazów. Część pałacu miała spłonąć po wojnie, resztę zaś ponoć rozebrano. Nie wiadomo, gdzie trafiła kolekcja.
Hrabia von Farenheid musiał bardzo wcześnie zainteresować się egiptologią. W owym czasie dopiero zaczynała się moda na Egipt, zapoczątkowana wyprawą Napoleona Bonaparte (1798-99) i serią 24 tomów publikacji naukowych poświęconych temu regionowi wydanych po francusku w latach 1809-28. Zafascynowany Egiptem, hrabia spod Gołdapi zlecił wybudowanie grobowca rodzinnego właśnie w kształcie piramidy. Trudno dziś ustalić, co wiedział o oddziaływaniu piramid i czy interesował się wiedzą tajemną. Wiadomo, że pochował tu w 1811 r. córeczkę Ninette. Ukochane dziecko zmarło w wieku 3 lat.
Może wierzył, że składając zwłoki córki do piramidy zdoła w ten sposób – wzorem egipskich faraonów – zapewnić jej nieśmiertelność. Jak poda- ją źródła niemieckie, w okresie późniejszym w piramidzie spoczęli również m.in. Johann Friedrich von Farenheid (zm. 1834 r.) i Wilhelminę von Farenheid (zm. 1847 r.) aż wreszcie w 1849 r. sam jej budowniczy Fredrich Heinrich von Farenheid. Łącznie znajduje się wewnątrz 7 trumien. Nastąpiło – jak należało się spodziewać – zjawisko mumifikacji zwłok. Mimo, że grobowiec stoi na terenie podmokłym ciała zmarłych są dobrze zachowane łącznie z warstwą skórną.
Wnętrze piramidy w Rapie, fot. Andrzej Sidor /Agencja FORUM
Wydaje się, że hrabia nieprzypadkowo wybrał na miejsce
rodzinnego pochówku teren oddalony aż o 5 km od swego pałacu. Nie zdecydował
się ani na miejscowy cmentarz parafialny, ani na dogodniej i bliżej położony
teren. Przeprowadzone przeze mnie badania radiestezyjne wykazały, że właśnie w
tym miejscu, jak nigdzie w okolicach, istnieje specyficzny klimat
promieniowania. To lokalne miejsce mocy, czyli punkt, w którym koncentruje się
pozytywna energia Ziemi i Kosmosu. Tu przecina się kilka wznoszących się
cieków. Niekorzystne składniki ich promieniowania wytłumiane są przez zbudowane
z kamieni polnych fundamenty grobowca. Pozytywne zaś wibracje wzmacnia i
komutuje we wnętrzu piramidalny kształt budowli. Kąt nachylenia ścian piramidy
do płaszczyzny podstawy wynosi ok. 67-70 stopni, a wiec znacznie odbiega od
kąta 51o52’ , z którym mamy do czynienia w piramidzie Cheopsa. Różnica dotyczy
jednak tylko piramidy z zewnątrz. Bowiem kąt nachylenia sklepienia w komorze
grobowej mazurskiej piramidy jest zbliżony właśnie do kąta znanego z egipskiego
oryginału. Natężenie promieniowania we wnętrzu piramidy, mierzone w skali
Bovisa, wynosi ok. 23 tys. jednostek, czyli działa wybitnie stymulująco na
organizm ludzi. Dla przypomnienia, natężenie promieniowania ciała zdrowego
człowieka wynosi 6500 jednostek w tej skali, a punkty w terenie, których
intensywność przekracza 18000 jednostek, uznawane są za miejsca mocy. Co
ciekawe, budowniczowie tutejszego grobowca zlokalizowali go również na
skrzyżowaniu trzech tzw. „ley-lines”, czyli linii promieniowania geomantycznego
łączących miejsca mocy. Jedna z linii prowadzi na południowy wschód, przez
Istambuł, właśnie do piramid w Gizeh. Druga z Unii biegnie zgodnie z kątem
hipotetycznej siatki krystalicznej Ziemi, łącząc grobowiec Farenheidów z
Królewcem i znanym centrum ezoterycznym w Findhorn w północnej Szkocji. Trzecia
zaś ciągnie się tu z Kowna przebiegając dalej na południowy zachód, przez
Wilczy Szaniec koło Kętrzyna i jedno ze znaczących europejskich miejsc mocy w
Karlsruhe. Słynny angielski badacz geomancji. Nigel Pennick twierdzi, że
kwaterę Hitlera pod Kętrzynem zlokalizowano z dużym znawstwem, opierając się na
wiedzy geomantycznej. Może rzeczywiście to twierdzenie nie jest bezpodstawne.
Interesujące jest, że linia geomantyczna łącząca piramidę spod Gołdapi z
niemieckim miastem Karlsruhe odpowiada kierunkowi wschodu słońca w dniu 30
kwietnia, a wiec w dniu zakorzenionego w tradycji ludowej magicznego Święta
Walpurgii. Czy to wszystkie zbieżności mogą być dziełem przypadku?
Ciekawe, ze komary i muchy, choć ich pełno na zewnątrz piramidy, wyraźnie
omijają jej wnętrze. Wydaje się, że jest to również efekt oddziaływania form
piramidalnych bowiem podobne zjawiska zostały już opisane w literaturze
przedmiotu.
Na liście zabytków
W okolicach Rapy i babina na temat przeszłości piramidy można dowiedzieć się
niewiele. Nie ma po prostu nikogo, kto mieszkał tu przed wojną. Historią
piramidy zainteresował się na początku lat 90-tych młody niemiecki
dokumentalista filmowy, Peter Lamper. Wyszukał kilka archiwalnych materiałów i
fotografii o piramidzie i rodzie Farenheidów, a nawet odnalazł w Niemczech
dawnego ewangelickiego pastora z Żabina. Piramidę odwiedziło też w ciągu
ostatnich kilkunastu lat wielu turystów z Niemiec.
Wtedy właśnie przypomniano sobie o nietypowej dla okolic budowli. Została
wpisana na listę zabytków. Wnętrze uporządkowano, ustawiając trumny i układając
w nich ciała, a otwarte wejście zostało zamurowane. W okna wstawiono kraty i
podmurowano ściany. Od szosy zrobiono wzdłuż grobli przecinkę ułatwiającą
dostęp. Obecnie trumny są zamknięte, a obiekt można oglądać jedynie przez
zakratowane okienka znajdujące się po bokach i z tyłu.
Autor: Leszek Matela dla „Nie z tej ziemi”
Piramida na Mazurach